Historia żarówki LED  Rodzaje żarówek. Słowo o żarówkach samochodowych...

Otóż po pierwsze. Nie istnieje żarówka LED. Nie ma czegoś takiego! Albo coś jest żarówką, ma żarnik i rozrzedzony gaz w bańce, albo coś jest w kształcie tejże żarówki, i udaje że nią jest. Ale a formalnego, a już zwłaszcza unijnego punktu widzenia nie wolno tego nazywać żarówką. Można to coś nazywać lampą LED. Z używania zwrotu "żarówka LED" trzeba sie spowiadać!

A zatem.....

Dawno dawno temu, ale nie w odległej galaktyce tylko w sklepie elektrycznym wypatrzyłem jedną z pierwszych żarówek LED. Kompletnie się wtedy tą branżą nie interesowałem, w sensie - Oświetlenie LED, bo taka branża wtedy praktyczni nie istniała. Żarówka ledowa była czystą ekstrawagancją, pomysłem sciencie-fiction. Nie było taśm ledowych, nie było powerledów, światła na choince to były zwykłe żaróweczki! Owszem, LEDy jako kontrolki w sprzęcie RTV miały sie dobrze, ale chyba tylko tam. Zatem gdy zobaczyłem ową żarówkę w sklepie to zrobiło mi się gorąco. I zaraz zrobiło mi się zimno, jak zobaczyłem cenę. To było na tyle traumatyczne przeżycie, że nie pamiętam ile kosztowała, taka to była trauma! Ale - generalnie stwierdziłem że mnie nie stać.

Po jakimś czasie i kolejnej wizycie w tymże sklepie okazało sie, że na półce jest juz nieco mniej żarówek .... więc jednak sie sprzedają.... Ale cena nadal powodowała odruch zwrotny, czyli wychodzę ze sklepu.

Za trzecia wizytą - nie wytrzymałem, kupiłem. A co, kto nie ryzykuje , ten w kozie nie siedzi!

Nadawała się doskonale, bo to był typ E14 czyli mały gwint, i w dodatku pasowała do oprawek które miałem w dużym pokoju. Zatem poligon był przygotowany. Można będzie porównać z energooszczędnymi i z żarowymi, na tym samym suficie - no rewelka !

No i cóż, jak wcześniej mnie rozgrzało, potem zmroziło, tak teraz mnie ścięło. Beznadzieja.... świeci toto ledwo ledwo, jak sie włączy tylko tą żarówkę, to w zasadzie jakby się nic nie włączyło.... nędza. To tak ma wyglądać to sajens fikszyn z kosmosu? No rozczarowanie jak po ogłoszeniu wyników wyborów....

A co to było? Ot, kilka skromnych białych diodek w obudowach DIP, słabiutkich, no lipa totalna.

Wybiłem sobie żarówki ledowe z głowy. Tą pierwszą bidę nawet wykręciłem z sufitu, bo to w zasadzie nie wiadomo do czego by się miało nadawać. Poszła do szuflady.

Tak mniej więcej rok potem , znowu w tym samym sklepie elektrycznym wypatrzyłem kolejną żarówkę na diodach. Tylko sie zdenerwowałem, bo to bez sensu przecież, dałem sobie spokój, nic z tego, ze ma więcej watów - więcej ledów - nie kupuje, nie nabierzecie mnie drugi raz! I nie nabrali.

Wytrwałem. Do następnego roku, gdzie znowu wypatrzyłem żarówkę która znowu miała więcej ledów i znowu większą moc. A że już była tańsza niż ta pierwsza.... skusiłem się ponownie.

Tak przy okazji to ciekawe, ze tam w tym sklepie mieli zawsze tylko jeden rodzaj żarówki, i zawsze na mały gwint... No i cóż......no było lepiej, nawet, przy odrobinie samozaparcia, jak sie usiadło dokładnie pod nią to nawet można było od biedy czytać książkę... Ale juz nie gazetę, Bo gazeta za duża i nie było widać gdzie sie kończy a gdzie zaczyna. Jak widać tytuł, to nie widać artykułu, jak widać zdjęcie to nie wiadomo od czego to - bo nie wiać tytułu. Trzeba by machać na lewo i prawo żeby sie nie pogubić. Zatem - znowu rozczarowanie, ale ... jednak było lepiej niż przy tej pierwszej, więc kto wie, może za dwadzieścia - trzydzieści lat będzie wreszcie na tyle duży postęp że sie uda?

A jednak udało się znacznie szybciej. Pojawiły się bowiem (ale juz nie w tym sklepie elektrycznym co wcześniej) żarówki wciąż jeszcze na diodach DIP, ale było ich aż 60, i świeciły już nawet znośnie. Oczywiście - nic za darmo - pomieścić tyle ledów w żarówce nie było łatwo - i miała przez to znacznie większą średnicę niż te poprzednie. Nie mieściła się w miejsce zwykłej, klasycznej żarówki sufitowej typu grzybek..... zatem mój poligon sufitowy był za słaby... Ale nic to - po drobnej przeróbce żarówki (przedłużyłem gwint) udało się do sufitu wkręcić. Wystawała, ale świeciła. No i co się okazało ? Że można! Fakt, dawało to mniej światła niż zwykła żarówka, ale już na tyle, że od biedy 25 watów mogło udawać!  

Potem poszło już z górki. Pojawiły się wreszcie żarówki oparte o diody SMD 5050. I to był przełom, bo co prawda nie dawało to więcej światła niż te na DIPach, ale mieściło się na znacznie mniejszej powierzchni. Na tyle, że wymiary pozwalały na wkręcenie w oprawkę bez żadnych przedłużek!

W międzyczasie wynalazłem u jakiegoś chińskiego dostawcy różne ciekawe typy. Najbardziej interesowały mnie E14, i skoro się okazało że z tego już coś może być - zacząłem szukać czegoś z dużym gwintem czyli E27. Na próbę ściągnąłem dwa modele. No i E14 - była szokująca. Wyglądała trochę jak wczesne statki kosmiczne typu Sojuz, (wielki radiator, ) ale dawała tyle światła że to był szok! Dosyć szybko (bo jakoś po roku) się rozsypała, i wtedy po raz pierwszy zobaczyłem Power LEDa na własne oczy. Ale wracając do drugiej żarówki którą wtedy sprowadziłem, czyli z dużym gwintem... No to była porażka. Na zdjęciu wyglądała normalnie, w miarę normalnie, a jak przyszła to okazała się wielka jak taki dziecięcy bąk do nakręcania, miała w środku 120 DIPów i była do D... No po prostu świeciła słabo a jej wielkość uniemożliwiała jej użycie do czegokolwiek poza dekoracją.

No i tu w zasadzie trudne początki się zakończyły. Okazało się że można, że jest wykonywalne zbudowanie żarówki LED mogącej zastąpić zwykłą, żarnikową lub energooszczędną. Oczywiście nie od razu..

Zatem pierwsze były żarówki na diodach DIP. Potem na SMD, i zaraz na Power LEDach. A potem pojawiły się superbajeranckie oparte na COBach - duże wydajne świecące bez kropek, aż wreszcie eleganckie - wyglądające jak klasyczne filamenty.

I w zasadzie, w tym momencie nie można za bardzo marudzić.

Mamy praktycznie zamienniki prawie wszystkich możliwych źródeł światła:
  • E14 - czyli popularny mały gwint
  • E27 - duży gwint, chyba najpopularniejsze co może istnieć (14 i27 to średnice gwintu)
  • GU10 - najczęściej stosowany halogen na 230V, przeważnie używane w oświetleniu sufitowym (przekręcane). 10 w oznaczeniu - to rozstaw nóżek. Ten typ złącza przypomina mocowanie startera od świetlówki. (dwa grzybki)
  • MR16 oznaczane też jako GU5.3 - to z kolei najpopularniejsze (wciskane - dwa zaostrzone druty) rozwiązanie halogenu na 12V, też do sufitu. I tu niestety jest drobny wyjątek. Zdarzają się żarówki tego typu na 230V. Podłączenie oczywiście typu 230 pod 12V nic złego nie zrobi, ale w drugą stronę.... No co najmniej bezpieczniki wywali. 5.3 to rozstaw nóżek.
  • MR11 wygląda prawie jak MR-16 różni sie rozstawem nóżek który wynosi.... nie, nie 11 tylko 4mm. Przecież to logiczne, raz na jakiś czas musi być zmyłka... Ale tu zachowano się konsekwentnie i tu również może być żarówka na 12 lub 230V
  • G4 - też halogen na 12V, najczęściej używany w oprawach meblowych czy lampkach stołowych. Dwa wąskie druciki, na wcisk, o rozstawie 4mm. I tu czasem bywają niespodzianki, bo te druciki bywają grubsze lub cieńsze. Co oznacza że nie każda żarówka pasuje do każdego gniazdka.
  • G9 Wynalazek halogenowy na 230V. Mniej popularne i dosyć problematyczne bo przeważnie żarówki tego typu mają bardzo małe wymiary, i ciężko jest zrobić ledówkę o podobnej wydajności. Rozstaw końcówek, bo trudno to nazwać nóżkami - 9mm
  • AR111. Wielgachne halogeny o dużej średnicy, w domach raczej rzadkość, bardziej rozpowszechnione w sklepach. Występuje w wersjach 12 i 230V.
  • R7S - to jest złącze stosowane w lampach halogenowych, lub może nawet metahalogenowych, czyli tych wielkich prostokątnych oprawach co to potrafią ciągnąć nawet po 500W. Rzecz w wydaniu LED droga, mało wydajna, nie przyjęła sie i raczej już nie przyjmie, bo taniej jest kupić cały nowy NAŚWIETLACZ LED (tu o dziwo nazwa jakoś się przyjęła, choć kiedyś sie mówiło halogen ledowy) niż wymieniać zwykły wkład za parę zł na cos takiego. Ale - można. Zresztą, poza tymi wielgachnymi kanciastymi lampami stosowanymi na zewnątrz istnieje trochę rozwiązań domowych, w których nie sposób wywalić do śmietnika eleganckiej oprawy i zamiast tego wstawić nadal obleśnego NAŚWIETLACZA, więc czasem może nie być wyjścia i trzeba sięgnąć i po taki zamiennik

Istnieje też cała masa żarówek samochodowych W5W, C5W, S25, - to z tych pomniejszych

Zrobiono też żarówki o takich gniazdach jak H1, H3 , H4, H7 i tak dalej. Ale tu niestety jest zawód, bo co prawda to sie da zainstalować, i świeci, ale w nocy na tym sie nie pojeździ. Owszem, są specjalnie wykonane rozwiązania na diodach CREE , ze specjalnymi sterownikami, chłodzeniem, które da sie podłączyć w miejsce świateł mijania/drogowych. I świecą one jak ksenony, czyli nawet lepiej niż klasyczne halogeny.... Ale kosztują dużo, a legalność ich stosowania jest wątpliwa. Zresztą, jeżeli chodzi o żarówki LED stosowane w motoryzacji to w ogóle jest niewesoło. Jedyne co jest stuprocentowo legalne to światłą do jazdy dziennej, z odpowiednimi atestami i zainstalowane zgodnie z przepisami. Natomiast stosowanie zamienników o innych parametrach niż te, z którymi samochód uzyskał homologację fabryczną jest w zasadzie nielegalne. Przynajmniej, jeżeli chodzi o światła znajdujące się na zewnątrz. Bo w środku, to już w zasadzie wolnoć Tomku...

A juz gdy samochód się nie porusza - to może wyglądać i świecić dowolnie.    

 

aaa- nie ma, nie było i raczej nie będzie żarówki do piekarnika. Oczywiście oświetlenie piekarnika diodami jest możliwe, ale wymaga specjalnego skonstruowania tegoż.
PB


Polecane produkty